„Seks” z listą rezerwową
Walentynkowa premiera częstochowskiego teatru bije
rekordy popularności. By obejrzeć „Seks dla opornych” widzowie zapisują się na
długiej liście rezerwowej. Kto upoluje miejsca, na pewno tej przygody nie
pożałuje.
Alice i Henry są małżeństwem z 25-letnim stażem. Oboje po 50-tce, mają troje dzieci, intensywne życie zawodowe (mówią, że są ludźmi bardzo zajętymi) i za mało czasu dla siebie. Gdy on wraca do domu, rzuca płaszcz, kapelusz i natychmiast włącza telewizor. Jest wielbicielem wiadomości, a ona wolałaby, żeby został fanem wspólnego spędzania czasu. Po zrobieniu obiadu, wyprowadzeniu psa, ogarnięciu dzieci, odpowiedzeniu na wszystkie służbowe maile i odgrzaniu posiłku mężowi (przestał jadać z rodziną), chciałaby się wspólnie odprężyć. A sprawozdania z piekła (jak Alice nazywa serwis informacyjny) relaksowi i podtrzymywaniu więzi nie służą. Zamiast uprawiać miłość, doprowadzają się wzajemnie do szału (i nie jest to szał uniesień). On jest zdenerwowany, ona smutna (tak panowie, gdy kobieta mówi, że nie jest zła tylko smutna, macie poważny problem).
Podręcznik dla pogubionych dorosłych
Alice martwi się, że stracili coś ważnego i nie wie, jak to odzyskać. O ratunek nie pyta jednak Google (i co zrobić, gdy partner…), a szuka go w podręczniku dla pogubionych dorosłych. W bibliotece wśród klasyki, znajduje bowiem „Seks dla opornych”. Książka jest stosunkowo gruba, to i porad powinno nie zabraknąć. Jednak by ratować ulatujący żar małżeńskiego ognia, trzeba zmienić otoczenie. Ile można rywalizować z kanapą i telewizorem? Alice rezerwuje więc pokój nr 219 w ekskluzywnym (czyli drogim), włoskim hotelu „L”.
Od czego zacząć cudowną terapię? Może masaż dla relaksu? Ten okazuje się sporą harówką, w końcu jak jednocześnie masować i się odprężać (scena masażu jest cudna i pełna odwagi… słownej, bo który mężczyzna odważy się powiedzieć do żony - i przeżyć, że kiedyś miejsc do masowania było u niej jakby mniej?). Nie pomogło? To może personifikacja miejsc intymnych i różne nazwanka (oj męska pycho, która podpowiada ci mianować się „Cezarem”). Nastrój ma poprawić aromaterapia i zapach „Arabskie marzenie”. I tu zdania są podzielone, bo Henry nie będzie się przecież relaksował w pokoju pachnącym jak kraj Trzeciego Świata.
Erotyczne fantazje
Inne książkowe zadanie? Szeptanie sobie erotycznych fantazji. Henry podchodzi do tematu opornie, ale Alice ma sporo weny (brawa dla twórców spektaklu za wprowadzenie projekcji). To ostatnia szansa – „Podwójne ślepa próba”. Henry czyta instrukcję: Celem tego ćwiczenia jest wykorzystanie do świadomej eksploracji ciała twego partnera wszystkich twoich zmysłów - poza wzrokiem. Eksploruj je zmysłem dotyku, smaku i zapachu... By wczuć się w klimat, potrzebne są opaski na oczach. Gotowych nie mają, można spróbować zrobić je z ręczników. Pomysł upada, bo Henry zamiast skupić się na ćwiczeniu, dochodzi się w recepcji o to, że ręczniki są za cienkie i niezbyt puszyste, bo z mikrofibry (scena telefonu z reklamacją – również znakomita).
Słowo „rozwód” wisi w powietrzu, ba! nawet jest głośno wyartykułowane, ale… może nie wszystko stracone? Reżyser Marek Ślosarski nie odziera nas z nadziei. Nie ukrywa, że tekst Michele Riml chodził za nim od dawna. Miał ochotę wyreżyserować „Seks dla opornych” i zagrać Henry’ego. Ochotę miał również zagrać z Agatą Ochotą-Hutyrą, z którą bliskie relacje odgrywali wcześniej dwukrotnie. W 2003 r. wcielili się bowiem w Julię i Jeana w „Pannie Julii”, a trzy lata później w Evelyn i Andy’ego w „Jabłku”.
Okazją, by zrealizować te plany i ochoty, były tegoroczne walentynki. Sztuka w tłumaczeniu Hanny Szczerkowskiej wydała się idealną propozycją dla Teatru im. Adama Mickiewicza. Celem było także ożywienie uśpionej pandemicznie sceny kameralnej. Trudno o lepszy do tego tytuł niż intymna, dwuosobowa opowieść, która od lat jest teatralnym hitem.
Negliż emocjonalny
Tej popularności doświadczyli już m.in. Dorota Kolak i Mirosław Baka, którzy przez dekadę na scenach sopockiego Teatru Wybrzeże i warszawskiego Teatru Polonia wcielali się w role małżonków ponad 400 razy (tytuł zszedł z afisza w 2022 r.). Wabikiem dla widzów był nie tylko „seks” w tytule, ale i reżyseria Krystyny Jandy (tytuł prezentowano także w Częstochowie podczas Przeglądu Przedstawień Istotnych „Przez Dotyk” w 2012 r.). Dorota Kolak pytana o sukces przedstawienia, mówiła, że to po prostu opowieść o nas, a choć istnieje wiele komedii romantycznych dla 20- czy 30-latków, to o życiu uczuciowym par z dłuższym stażem opowiada się rzadko.
W realizacji Jandy realia spolszczono, a bohaterami byli Karol i Barbara. Częstochowska wersja wierna jest oryginałowi. Włoski klimat oddaje tu muzyka autorstwa Michała Walczaka (który na potrzeby tych kompozycji nauczył się nawet grać na mandolinie).
Marek Ślosarski pokusił się o to, by sceniczny negliż nie był dosadny, a emocjonalny. Daleki od wulgarności, subtelny, dojrzały. Nie znajdziemy tu różu, czerwieni, baloników z serduszkami, żadnej kiczowatości, o którą mógłby się pokusić ktoś, kto zbyt jednowymiarowo podejdzie do tekstu Riml. Pełna stonowanych szarości oprawa to zasługa debiutantki, studentki krakowskiej ASP Aleksandry Idowiak (młodszej niż małżeński staż bohaterów).
Metryka nie ma znaczenia
Pracując nad tekstem Ślosarski i Ochota-Hutyra zadbali również o to, by śmiech nie był pusty. Są zabawni i to bardzo (wspomnę tu znów np. rozmowę z recepcją), ale opowiadają o czymś. Mnie jeszcze mocniej niż rozbawili, to szczerze wzruszyli. Tak po prostu, bo na scenie są aktorsko cudni. Grają z lekkością i ujmująco opowiadają o jakże ludzkich niedoskonałościach.
Czy problemy małżonków, którzy mają za sobą srebrne gody, może trafić do tych, którzy – jak ja - takiego stażu i trójki dzieciaków nie mają? Oczywiście, bo to bardzo ludzka, mocno życiowa historia. Jedni odbiorą ją na zasadzie to tak, jak u nas, inni pomyślą byle u nas tak nigdy nie było. Bez względu na metrykę, boimy się, że kiedyś przestanie nam się chcieć, zgorzkniejemy, dawne oczarowania będą wspomnieniem. Ale jak dowodzi „Seks” zawsze warto raz jeszcze zawalczyć.
Polowanie na bilety
Magia „seksu” zadziała jeszcze przed premierą, bo już 10 lutego biletów na cały miesiąc nie było. Po premierze nie było ich także na wszystkie marcowe spektakle (zainteresowanie sprawiło, że przedstawienia grane są dwa razy dziennie – po południu i wieczorem). Codziennie dział promocji i kasa teatru odbierają pytania o wolne miejsca. Lista rezerwowych się wydłuża (bo a nuż ktoś zrezygnuje), a widzowie nie pytają o konkretny termin, biorą w ciemno każdy. Gdy szczęście im dopisze i upolują miejsca, na pewno nie będą zawiedzeni.
Uwaga: informacja z ostatniej chwili! Teatr zamieścił właśnie repertuar na kwiecień. Zaprasza wtedy na „Seks dla opornych” czterokrotnie, tj. 5, 6 (tu podwójnie) i 7 kwietnia. Lepiej nie odwlekać zakupu biletów, bo za chwilę może ich nie być. A repertuar teatru warto śledzić, bo kto wie, może dołożone zostaną kolejne terminy?
Fot. Piotr Dłubak/Teatr im. Adama Mickiewicza
45 martwych natur w fotografii →
Cykle CGK - Autorzy
-
Adam Florczyk
Częstolovechowa
-
Rafał Cuprjak
Częstonsy
-
Sylwia Góra
Kulturalny ferment
-
Piotr Karoński
Krążę wokół waszych dźwięków…