SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Robert Jodłowski

Poświatowska: córka, siostra, przyjaciółka

8 maja 2023
Rysunkowy portret Sylwii Góry
Udostępnij

9 maja skończyłaby 88 lat. Czy, gdyby nie zmarła jako zaledwie trzydziestodwulatka, nie narodziłby się jej mit? Mit o pięknej, zdolnej, romantycznej kobiecie, dla której najważniejsza w życiu była miłość.

middle-z22482356IHG,Kadr-z-filmu--Haska--Wspomnienie-o----.jpg

Od dawna współczuję Halinie Poświatowskiej. To, co zrobiła z jej wizerunkiem i twórczością krytyka literacka, ale też w ogóle prasa czy kinematografia, to jedna z najsmutniejszych historii. Jeśli miłość – to tylko wielka, romantyczna i koniecznie niespełniona. Lęk o to, czy mu się spodoba, czy jest wystarczająco: piękna, młoda, mądra, powabna. Klisza goni kliszę. Ale mimo upływu tylu lat i ukazywaniu się kolejnych biografii poetki, tak naprawdę niewiele autorek i autorów koncentruje się na czymś innym niż romanse, lęk przed śmiercią, zmarnowana przez chorobę szansa na wielkość. Oczywiście jest jeszcze poezja, ale poezja według niektórych badaczek i badaczy to w zasadzie miłości i miłostki Poświatowskiej jeden do jednego. Czy naprawdę Halina Poświatowska to tylko tyle?

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że mężczyźni odgrywali jakąś rolę w życiu poetki. Może nawet niemałą, ale skoro już tak bardzo chcemy sięgać po klucz relacji, kiedy mówimy i piszemy o jej związkach z innymi, to tym razem zaproponuję coś innego (oczywiście nie ja pierwsza) – przyjrzyjmy się relacjom damsko-damskim. Halina Poświatowska miała bowiem ważne, a może nawet formujące, relacje właśnie z kobietami. Przede wszystkim z matką – Stanisławą Mygą. Dużą uwagę tej relacji nadała Grażyna Borkowska. W swojej książce „Nierozważna i nieromantyczna. O Halinie Poświatowskiej” pisze o tym, jak niecodzienna była ta więź i jak (siłą rzeczy) była nierówna. To Stanisława była tą, która dawała, a Halina tą, która brała. Nie jest to bardzo dziwne, kiedy myślimy o matce i córce, ale jest niezwykłe w tym konkretnym przypadku. Dlaczego?

middle-z22482351IHG,Kadr-z-filmu--Haska--Wspomnienie-o----.jpg

Stanisława nie pochodziła z artystycznego domu, dlatego wysiłek, który wykonała, aby zrozumieć twórczość córki, nauczyć się oceniać czy jej wiersze są dobre, czy złe, zasługuje na szczególny szacunek. To nie była „ślepa miłość”, która uznaje wszystko, co robi nasze dziecko za najwspanialsze, wręcz genialne. To była miłość dojrzała, rozsądna. Kiedy chora już Halina oznajmiła, że wychodzi za mąż (za równie chorego Adolfa Poświatowskiego), ta nie protestowała, nie szantażowała, nie błagała córki. Po prostu to zaakceptowała, co więcej – wydaje się, że doskonale rozumiała budzącą się w młodej dziewczynie potrzebę miłości, ale też intymności i zdobycia doświadczeń seksualnych. Kiedy rzeczywistość małżeńska przytłoczyła Halinę, to właśnie jej matka dbała o chorego zięcia, opiekowała się nim z tą samą uwagą i czułością, co córką. Stanisława robiła wszystko, żeby leczyć córkę (pamiętajmy, że w tamtych czasach kardiologia nie była tak rozwinięta jak dziś), łącznie z wysłaniem jej do Ameryki, gdzie – jak wiemy – poetka została na jakiś czas, aby studiować. Tym razem Stanisława również nie protestowała – była jedyną osobą, do której poetka pisała listy, a ona prosiła znajomych Haliny, żeby ci pisali do niej. Wiedziała i rozumiała, jak ważne jest „środowisko” dla młodej pisarki.

middle-z22482359IHG,Kadr-z-filmu--Haska--Wspomnienie-o----.jpg

Ta relacja nie była też łatwa – Halina Poświatowska czasem narzekała w swoich listach, że matka nie pozwala jej dorosnąć, ale z drugiej strony była wdzięczna, że nie musi tego robić. Stanisława poświęca prawie wszystko, by jak najdłużej utrzymać córkę przy życiu, ale sama zaczyna chorować, co widzi także młoda poetka. Martwi się o matkę i zdaje sobie sprawę, jak wiele ta dla niej poświęca. W „Opowieści dla przyjaciela” tak pisze o ich wzajemnej relacji:
Była zawsze, odkąd ja byłam, i zawsze była ze mną. To dzięki niej miałam odwagę walczyć z bezsilnością własnego ciała, z koszmarem białych nie kończących się dni, z niepokojem chwytających za gardło szpitalnych nocy. Przekazała mi swoją wspaniałą zaciętość, oddała mi całą swoją miłość i wszystkie pragnienia.

O relacjach Haliny z siostrą – Małgorzatą – tak naprawdę wiemy niewiele, jedynie drobiazgi, skrawki, kawałki, to, co wyczytamy w listach. A przecież w czasie kiedy Halina studiowała filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim, studia prawnicze w Krakowie zaczęła właśnie Małgorzata. Wiemy, że były one blisko, ale siostra poetki (w przeciwieństwie do brata Zbigniewa) nigdy nie wypowiadała się publicznie na temat relacji z siostrą – ani za jej życia, ani po jej śmierci. Czy spędzały razem czas? Czy wspólnie przemierzały krakowskie uliczki, podziwiały te same miejsca, miały wspólnych przyjaciół? Małgorzata zawsze pozostawała bardzo dyskretna i siostrzaną miłość chroniła przed wzrokiem ciekawskich. To było uczucie tylko dla nich. I tak już chyba pozostanie.

Ważną postacią dla Poświatowskiej była poznana w Ameryce historyczka sztuki polskiego pochodzenia – Caroline Karpinski. Połączyła je przyjaźń oparta na wspólnych zainteresowaniach oraz młodości, która pragnie przygód i wyzwań. Poznawały razem Nowy Jork, a Caroline użyczyła młodej poetce z Polski swojego mieszkania, pokazała jej również Metropolitan Museum of Art, w którym wówczas pracowała. Opowieści Caroline przeniosła Poświatowska do swojej poezji z tomu „jeszcze jedno wspomnienie”. Przyjaciółki utrzymywały kontakt nawet, kiedy Halina wróciła do Polski. W 1966 roku podróżowały razem do Jugosławii (podróż sfinansowała zresztą Caroline). Wymieniały się listami aż do śmierci Poświatowskiej i to właśnie w tej korespondencji poetka wydaje się najmniej wystylizowana, literacka, najbardziej autentyczna.

middle-z22482349IHG,Kadr-z-filmu--Haska--Wspomnienie-o----.jpg

Znana jest także relacja Haliny Poświatowskiej z Wisławą Szymborską, którą miał zainicjować lekarz młodej poetki – profesor Julian Aleksandrowicz, który zobaczył na szpitalnej szafce Haliny tom poezji przyszłej noblistki i ściągnął Szymborską do szpitala. Nie należy chyba przesadzać i mitologizować tej relacji. O przyjaźni raczej nie było mowy. Ale na pewno można zauważyć nić sympatii, która połączyła te dwie autorki. Już to, że Szymborska odwiedzała chorą, nieznaną sobie dziewczynę i że obdarzyła ją uwagą, jest znamienne. Krakowska poetka była też obecna na pogrzebie Haliny Poświatowskiej, który odbył się przecież w Częstochowie i poświęciła jej jeden ze swoich wierszy „Autonomia” (Szymborska raczej nie miała takiego zwyczaju).

Kiedy słyszymy Halina Poświatowska zwykle mnożą się kolejne męskie imiona zachwyconych nią adoratorów albo nazwiska mężczyzn, do których sama wzdychała. Pewnie częściowo właśnie tak było, ale chyba najwyższy czas skończyć z „upupianiem” poetki. Należy jej się własny głos, w oderwaniu od wszystkich damsko-męskich relacji. Spójrzmy na nią oczami bliskich jej kobiet – matki, siostry, przyjaciółek. Poświatowska była bowiem kimś więcej niż piękną kobietą czy jak chcą inni – zjawiskiem.

* Korzystałam z książki Grażyny Borkowskiej „Nierozważna i nieromantyczna. O Halinie Poświatowskiej” (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2001). A za pomysł na ten tekst dziękuję Iwonie Glińskiej.

Autorem fotografii z Domu Poezji - Muzeum Haliny Poświatowskiej jest Robert Jodłowski

Cykle CGK - Autorzy