SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Czytelnia Adama: Joker – zabójczy uśmiech

11 września 2023
Udostępnij

- Dawno nie czytałem tak dobrego komiksu o Batmanie – zachwycał się Adam Florczyk, czytając „Joker – zabójczy uśmiech”. Nie było też tajemnicą, że miał słabość do dzieł Jeffa Lemire’a. To wydane pod flagą DC zostało „piątką” w Jego wirtualnej „Czytelni”. „Joker – zabójczy uśmiech”.

„Joker – zabójczy uśmiech”

28.01.2022

middle-Jocker_okladka.jpg

Mam słabość do komiksów Jeffa Lemire’a. Zarówno tych bazgranych przez niego pokręconych obyczajówek („Opowieści z hrabstwa Essex”, „Royal City”, „Podwodny spawacz”, „Twardziel”), jak i emocjonalnego postapo („Łasuch”), kameralnego sf („Descender”), czy alternatywnego superhero („Czarny młot). Co więcej nawet wśród tytułów pisanych przez niego dla dużych graczy z łatwością można znaleźć prawdziwe perełki. Jego „Moon Knight” dla Marvela był świetny, a teraz odkryłem „Jokera – zabójczy uśmiech” pod flagą DC. I dawno nie czytałem tak dobrego komiksu o Batmanie.


Bo rzecz w tym, że Lemire doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, iż o Mrocznym Rycerzu najlepiej opowiada się przez Jokera właśnie. Mechanizm jest tu prosty – jako szczeniaki jaramy się Batmanem, bo jest mroczny, bezwzględny i zawsze ma rację. Nie przeszkadza też fakt, że jest przystojnym milionerem z ogromem gadżetów na wyciągnięcie ręki. Z wiekiem - i kolejnymi setkami stron przeczytanych komiksów – zdajemy sobie jednak sprawę, że coś tu się nie zgadza. Że ten facet - który co wieczór wbija się w kostium nietoperza, nie ufa nikomu, nigdy nie założył prawdziwej rodziny i leje kolejnych przestępców popychany maniakalną, nienasyconą rządzą zemsty za śmierć rodziców - nie bardzo nadaje się na wzór cnót. Że prawdopodobnie powinien zostać skierowany na przymusowe leczenie do Arkham (co nie dzieje się zapewne tylko dlatego, że jest obrzydliwie bogaty), bo niepokojąco dużo łączy go z jego arcywrogami. Oczywiście Lemire tego wszystkiego nie odkrył, podąża ścieżkami wydeptanymi przez innych, ale potrafił rozpisać to w krótkiej, skondensowanej i uwodzicielsko psychoaktywnej formie.


middle-Jocker.jpg

W „Zabójczym uśmiechu” bowiem Joker i Batman nie są swoim krzywym odbiciem, czy metafizycznym przeciwieństwem, a raczej zagubionymi w jakimś wypaczonym świecie bratnimi duszami. Poranionymi, pogubionymi, chorymi. Bo ten świat to labirynt wytworzony prze psychikę, która się przed czymś broni, coś próbuje przepracować. Ludzki umysł jest jak domek z kart. Nie do końca wiadomo, co jest snem, jawą, wyparciem, oszustwem, halucynacją. No i czytelnik sam musi tutaj odkodowywać, ile właściwie jest bohaterów tej historii: trzech, dwóch, tylko jeden? Czy Joker jest Batmanem, Batman Jokerem, czy obaj są wymysłem kogoś trzeciego? Co jest uwodzicielskim kłamstwem, a co bolesną prawdą? Mnie się podobało to błądzenie.


Ten komis nie zmieni Waszego życia, ale jeśli ktoś ma ochotę na pokręconą dekonstrukcję popkulturowego idola z czasów młodości, to polecam gorąco. Należy też ten komiks przeczytać dla kozackiej - jak zawsze - kreski Sorrentino, który jak nikt inny potrafi równocześnie straszyć, rozbijać strukturę narracji i sycić oko. Duet Lemire&Sorrentino zawsze na propsie.


Jakby, co „Jokera – zabójczy uśmiech” ma w swoich zbiorach Filia nr 13 Biblioteki Publicznej w Częstochowie . Filia nr 13 też zawsze na propsie.

Czytelnia Adama: „To przez ten wiatr”, "Śpioch", "Nienawiść do świata. Totalitaryzm i ponowoczesność", "Szeryf Babilonu".

Cykle CGK - Autorzy