Kobieta, żona, matka?
Do tej pory w tym cyklu mogłyście i mogliście poznać portrety bohaterek mniej czy bardziej historycznych. Tym razem jednak chcę oddać głos współczesnej częstochowskiej poetce, która z pewnością jest znana przynajmniej części z Was – Katarzynie Zwolskiej-Płusie. Okazja jest ku temu bardzo dobra, bowiem najnowszy tom poetycki tej autorki - „Daję wam to w częściach” (wydany przez Wydawnictwo Convivo) znalazł się w finałowej piątce w kategorii Książka roku Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius.
Dlaczego
zaczynam od tego? Ponieważ całkiem niedawno rozpoczął się sezon
na nominacje do nagród literackich. Głośno jest przede wszystkim o
tych największych i ktoś, kto nie śledzi na bieżąco rynku
poetyckiego, ma prawo nie wiedzieć, że ten gatunek również ma
swoje mniej lub bardziej prestiżowe nagrody. Silesius należy do tej
drugiej sfery. Nagroda jest przyznawana od roku 2008, a jej
laureatkami i laureatami w kategorii Książka
roku
byli dotąd m.in.: Andrzej Sosnowski, Krystyna Miłobędzka, Bohdan
Zadura, Marcin Sendecki, Barbara Klicka, Jacek Podsiadło, Jerzy
Jarniewicz - czyli nazwiska
mocno już ugruntowane na rynku literackim. Dlatego cieszy, że w
ostatnich kilku latach jury nagrody coraz częściej szuka na
obrzeżach, bo to właśnie tam można znaleźć nietuzinkowe głosy
kobiece, jak ten Zwolskiej-Płusy. Takie nominacje mają znaczenie,
zwłaszcza dla poetek i poetów, którzy dzięki nim mają okazję
wyjść z niszy. Przyznaje to sama Zwolska-Płusa: To
dla mnie ważny czas. Widoczność tego, o czym piszę, tematyki
kobiecej, mniejszościowej, neuroróżnorodności jest dla mnie
ważna. Pewien poeta napisał mi, że widoczność jest ważna w
górach i nie pisze się po to, by być widocznym. Dla mnie to ważne.
Ważne, by mówić i być słyszaną. Wprawdzie wierszy nie czyta się
obecnie na potęgę, nie mają chyba takiej siły, jak wieki temu,
ale po nominacji sporo się ruszyło i mogę więcej mówić o tym,
co mnie zajmuje.
W swoim najnowszym tomie poetka oddaje głos podmiotce lirycznej - kobiecie, która opowiada o macierzyństwie, stracie, miłości, ciąży, poronieniu, fizjologii. Odsłania bardzo dużo, ale czasem „chowa się” za figurą mężczyzny-męża (to bardzo ciekawy zabieg, który uwypukla, jak ogromny wpływ na postrzeganie kobiet ma męskie spojrzenie i jak trudno się spod niego wyzwolić). Tę poezję wyróżnia przede wszystkim sensualność, fizyczność. Książka poetycka składa się z trzech części. W pierwszej – małżeńskiej – kobietę widzimy oczami mężczyzny – męża, to on nam o niej opowiada. W drugiej – macierzyńskiej – jest określona przez rolę matki, w trzeciej – zmysłowej – jest ciałem. Czy kobieta może wyjść poza role, w które wpisuje ją społeczeństwo? Sprawdźcie same/i.
O śmierci poezji słyszeliśmy już wiele razy, wielokrotnie poezja była też wskrzeszana. Jednak zawsze miała swoje czytelniczki i czytelników, mimo że w ostatnich dekadach jej popularność malała. Zwolska-Płusa przekonuje, że poezja nigdy nie umarła: Nawet Różewicz pisał wiersze, mimo że wątpił w możliwość zaistnienia poezji po Holokauście. Poezja ma się dobrze, mimo że czasem jest rozproszona. Bywa, że traci jakieś formy, ale za chwilę zyskuje nowe. Zawsze bowiem jest coś, co ją jakoś wyciąga spod ziemi.
To coś to właśnie m.in. nominacje do nagród literackich. Bo dla poetek i poetów mają one zasadnicze znaczenie, przede wszystkim jeśli chodzi o rozpoznawalność i sprzedaż książek poetyckich. W końcu to poezja jest wciąż uważana za najbardziej osobisty, ekshibicjonistyczny wręcz gatunek. Czy faktycznie tak jest? Tutaj można dyskutować. Czy zawsze za podmiotką lub podmiotem lirycznym kryje się sama autorka lub autor? Poezja to również kreacja. Dobrze byłoby o tym nie zapominać, kiedy chcemy jeden do jednego odczytać emocje i doświadczenia osób mówiących w wierszu. Dlatego też byłabym ostrożna w czytaniu poezji Zwolskiej-Płusy, choć jak sama poetka mówi: Wiersz to dla mnie efekt kondensowania bardzo złożonych stanów emocjonalnych. Lubię też myśleć o wierszu jak o kontenerowaniu czy sublimacji, tak psychoterapeutycznie. Wiersz to taka próbka, takie demo życia w jego całej złożoności. Musi być gęsty, by czegoś doświadczyć poprzez wiersz, zobaczyć. Z pewnością jednak wiersz nie jest życiem. To zajawka życia.
Pamiętajmy
o tym, czytając ten tom. Ze mną po jego lekturze została też inna
refleksja – braku
nie można wypełnić, nieistniejącego, potencjalnego nie można
zastąpić nowym. To się nigdy nie zrównoważy. Cieszy mnie, że
głos Katarzyny Zwolskiej-Płusy ma teraz szansę dotrzeć do
szerszego grona przede wszystkim odbiorczyń, ale również
odbiorców. Bardzo Ci, Kasiu, gratuluję i będę trzymać kciuki w
październiku!
Fot. Piotr Cieślak
Cykle CGK - Autorzy
-
Rafał Kwasek
Ucieczka od FOMO
-
Magda Fijołek
Energiczna eksploratorka
-
Kacper Kapsa
Z notatek kryptooptymisty
-
Rafał Cuprjak
Częstonsy