SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Gruppa

Malarstwo pogruppowane

13 grudnia 2022
Ilustrowany portret Rafała Kwaska
Udostępnij

W ramach kolejnej ucieczki od FOMO postanowiłem wyjść ze strefy komfortu i wybrać się samotnie na wernisaż malarstwa „Gruppy Siedem”. Nie mam problemu z opowiadaniem wam o kolejnych przeczytanych książkach, spotkaniach literackich, spektaklach, czy nawet streetartowych wydarzeniach. W „klasycznym” malarstwie czuję się jednak jak ryba, która może jeszcze nie wypływa na brzeg, ale jest bliska utknięcia na płyciźnie.

middle-318570169_635448715040699_5565661724937359518_n.jpg

Pozycja dyletanta daje jednak, prócz ryzyka ugrzęźnięcia w ignoranctwie, możliwość nieuzbrojonego w formalne wykształcenie świeżego spojrzenia. Zatem raz rybie śmierć! W końcu sztuka powinna być egalitarna i każdy, kto ma organy przystępne do jej przyswajania, może otworzyć się na jej odbiór.

Uroczyste otwarcie wystawy odbyło się 3 grudnia w Konduktorowni, która jest dla mnie jednym z ciekawiej odrestaurowanych budynków użytkowych na częstochowskiej mapie. Stary budynek przy ulicy Piłsudskiego, należący kiedyś do Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, stojący długo w zamknięciu, uzyskał kilka ładnych lat temu blask, stając się galerią Regionalnego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Dzięki temu mamy kolejne ważne miejsce na kulturalnych ścieżkach naszego miasta. We wnętrzu, świetnie balansującym poczucie wysokiej przestrzeni z kameralną bliskością ścian, można komfortowo oddać się kontemplacji nad sztuką.

middle-318300396_635448918374012_3384588386095754471_n.jpg

Mowa inauguracyjna przedstawiła nam obecnych na wernisażu twórców. Są nimi w kolejności alfabetycznej: Jan Norbert Dubrowin, Robert Heczko, Piotr Jakubczak, Dariusz Miliński, Janusz Szpyt, Monika Ślósarczyk, Leszek Żegalski i Jan Żyrek. Jak sami przyznają, łączy ich nie tyle wspólna artystyczna wizja, co zażyłość i upatrywanie wartości w czystym malarstwie. To twórcy już dojrzali, docenieni, ze świetnie wypracowanym warsztatem, co widać na prezentowanych obrazach. Wspólne wystawy pozwalają na dostarczeniu widzowi różnorodnych doznań estetycznych. Dzięki temu każdy może znaleźć style i motywy, które najbardziej do niego przemawiają.

middle-318309121_635449291707308_7938954634620600252_n.jpgJak zaznaczył w rozmowie Piotr Jakubczak, ich wystawy nie są „cyrkiem objazdowym”, który we wszystkich galeriach przedstawia ten sam zbiór dzieł. Dzięki temu każda, również częstochowska wystawa jest niepowtarzalna i na każdej może pojawić się w części nowy zestaw.

Po przemowie artystów, która raczej nie była zbyt długa (wszak obraz jest warty więcej niż tysiąc słów), zostajemy zachęceni do zwiedzania wystawy i bezpośrednich konwersacji z twórcami. Kusi mnie, żeby zadać kilka pytań, ale obawy przed obnażeniem mojego nieobycia w materii warsztatu malarskiego skutecznie mnie przed tym powstrzymują. Dolewam sobie wody do kieliszka i zaczynam krążyć pomiędzy dziełami, a ich zajętymi rozmową twórcami. Taki wernisaż to towarzyskie wydarzenie również dla nich.

middle-318422180_635450045040566_7213548103502421247_n.jpg

Lawiruję wśród gości wystawy i szukam dobrych pozycji do podziwiania obrazów. Zatrzymuję się przy dziełach Dariusza Milińskiego, których rozległe sceny emanują surrealistycznymi detalami i swojskim realizmem magicznym. Kolejne dwie prace, należące do Leszka Żegalskiego, eksponowane naprzeciwko wejścia, namalowane są bodajże na fragmentach samochodowych plandek, co dodaje przewrotnego wrażenia „wyjścia z ram” starannie zaplanowanym scenom symbolicznym.

Obchodzę z uwagą obrazy Moniki Ślósarczyk, której proste formy scen z rozedrganą energią pokazują skupienie na kolorze i uwypuklenie postaci przy oszczędnych w szczegóły kompozycjach. Wśród nich na karuzeli wyraźnie odbija się napis „Nie bać ich” zdradzający resentymenty do miłościwie nam panującego w kraju obozu władzy.

middle-318528873_635448551707382_6872252338836697954_n.jpg

Potem trafiam na bardziej kameralne formaty: w małych wnękach rozmieszczone zostały prace Jana Żyrka, badającego - jak dla mnie - tematy bliskie impresjonistycznym twórcom i pozostawiające zmienny wydźwięk w zależności od odległości obserwatora. Dalej - dynamiczne, ale i pewne pociągnięcia pędzla Roberta Heczko stoją w opozycji również w fizycznej przestrzeni do medytacyjnych śladów farby na płótnach Jana Norberta Dubrownika, gdzie co rusz spoglądają na nas groźne wilcze oczy.

Na piętrze skryły się ekspozycje kolejnych autorów: dynamiczne postacie, czasem z wyczuwalnym politycznym komentarzem, zagościły na akrylowych obrazach Janusza Szpyta, natomiast oleje Piotra Jakubczaka zasiedlają mroczne sylwetki przełamywane w kompozycji abstrakcyjnymi figurami.

middle-318407560_635448445040726_4656979586049465118_n.jpg

Przeważająca część wystawy zajmuje się człowiekiem, jego postacią, ale i psychiką, którą artyści starają się wydobyć przez różne zabiegi techniczne. Spacer śladem obrazów daje poczucie dużej różnorodności. Żeby to wszystko uchwycić i jak najwięcej zapamiętać, powtarzam obchód jeszcze dwa razy. Jednak, jak zaznaczył w przemowie któryś z malarzy, obrazy najlepiej się ogląda, a nie o nich mówi (czy pisze). Namawiam, by zrobić to samemu, bo zdjęcia na Facebooku lub Instagramie nie oddadzą Wam pełni wrażeń dostępnych tylko przy obcowaniu z fakturą i formatem dzieł. Macie nadal ku temu okazję, bowiem wystawa czynna jest do końca roku i można ją zwiedzać w każdy poniedziałek, środę i piątek od godz. 15.00 do 18.00. Polecam - na popołudniowe obcowanie ze sztuką.

Fot. Piotr Dłubak

Cykle CGK - Autorzy