Teatrowi był potrzebny ktoś, kto zajmuję się frymuśną tematyką

- Nie uważam, aby moje prace były odważne, to raczej puszczenie oka do widza – przekonuje częstochowska artystka, Joanna Ambroz. To jej plakat promuje jedną z najnowszych propozycji Teatru im. Adama Mickiewicza, czyli „Seks dla opornych”.
Na koncie masz wiele plakatów, ale ten stworzony do premierowego spektaklu „Seks dla opornych” jest chyba pierwszym teatralnym?
Joanna Ambroz*: Tak! Tworzenie plakatu teatralnego stanowiło dla mnie nowe wyzwanie, chociaż już wcześniej miałam okazję pracować nad projektami dla Opery Bałtyckiej oraz Akademii Teatralnej. Dotychczas moja praktyka skupiała się jednak na plakatach o tematyce społecznej. Praca nad plakatem dla teatru była czymś, na co czekałam. To jedno z marzeń z mojego dzieciństwa i nastolęctwa. Patrząc na bannery reklamujące sztuki i inne wydarzenia artystyczne, rozpostarte pomiędzy lampami w Alejach, myślałam o tym, że to ogromne wyróżnienie. Chciałam, żeby kiedyś „coś” mojego mogło też pojawić się w tych miejscach.
Skąd propozycja współpracy z częstochowskim teatrem?
- Teatrowi był potrzebny ktoś, kto zajmuję się frymuśną tematyką. Osoba, która mnie poleciła, powiedziała, że byłam jej „pierwszym skojarzeniem”.
To miejsce dla Ciebie szczególne, jako artystki, częstochowianki, widzki?
- To tutaj miałam pierwsze doświadczenia związane ze sztukami scenicznymi. Bywałam w teatrze jako dziecko, podczas częstych wycieczek ze szkołą podstawową, później jako nastolatka. Teatr im. Adama Mickiewicza był tym miejscem, w którym wnętrza i ludzie wyglądali jakoś tak specjalnie. I ja czułam się wyjątkowo, chodząc po czerwonych dywanach i oglądając fotografie aktorów wiszące na ścianach.
Jak wyglądała praca nad tym plakatem? Czytałaś sztukę, znałaś ją?
- Tak, aby stworzyć plakat otrzymałam scenariusz sztuki. Na jego podstawie zastanawiałam się, jakie jest napięcie pomiędzy postaciami i jaką wobec tego grę gestów pomiędzy nimi zaproponować.
Temat seksualności jest szczególnie ważny w Twojej twórczości?
- Seksualność mówi dużo o ludzkiej naturze, wpływa na relacje. To ciekawe, jak namiętność i wiedza w tym obszarze ewoluuje, jak myśli o niej jako nastolatek, a jak dojrzała osoba.
Wykonałaś plakat na akcję #sexedpl, nie ukrywasz, że mocno ją popierasz i jest dla Ciebie ważna.
- To było w 2017 roku, miałam 24 lata. O inicjatywie dowiedziałam się z artykułu w internecie. Byłam bardzo podekscytowana, że temat edukacji seksualnej w końcu jest poruszany w debacie publicznej. Wykonałam plakat na akcję, którą z całego serca i głowy popieram.
Przyznam, że w podstawówce przeczytałam wszystkie książki ze szkolnej biblioteki, które mówiły o życiu z drugim człowiekiem i seksie. Mimo wiedzy i ciekawości, nie mogłam i wciąż nie mogę o tym porozmawiać otwarcie. Seks wywołuje wstyd. „Przestańcie! Kochanie się jest najlepsze!” – staram się przekonywać. Tamten plakat stworzyłam w jeden dzień. Jest 2024 rok i wciąż budzi zainteresowanie.
Zdarza Ci się spotkać z krytyką prac? Dla kogoś bywasz za odważna?
- Na moich plakatach nic konkretnego nie widać, widzowie sami się domyślają i dopowiadają znane im sytuacje. Reakcje, które do mnie dochodzą są pozytywne. Ludzie są szczęśliwi, że „coś” w plakacie dostrzegli, że rozwikłali zagadkę. Nie uważam, aby moje prace były odważne, to raczej puszczenie oka do widza.
Nagość, seksualność pokazujesz subtelnie. Jak znaleźć złoty środek w tematyce, w której tak łatwo o wulgarność i tandetę?
- Chyba nie umiem w wulgarność. Interesuje mnie napięcie pomiędzy postaciami, zjawisko „Aha". Jak czegoś trzeba już samemu się domyśleć, to jest pociągające, a nie wulgarne.
W Twoim życiu zawodowym dużo się teraz dzieje. Niedawno obroniłaś pracę doktorską. Zajęłaś się „Metodą pracy nad książką refleksyjną, umożliwiającą przepracowanie osobistych przeżyć”. Oddałaś jej pięć lat i dużo siebie?
- Doktorat broniłam w ASP w Katowicach, uczelni, w której spędziłam większość mojego dorosłego życia. Czas przygotowywania pracy był bardzo wymagający, zarówno zawodowo jak i prywatnie. Metodę spisywałam podczas tworzenia książki „Chodź, pokażę ci moje noże”, która opowiada o chorobie i żałobie. Obrona, otwarcie wystawy i wydanie publikacji było podsumowaniem i, mam nadzieję, zakończeniem trudnego etapu w moim życiu. Zaczęłam patrzeć na egzystencję człowieka w inny sposób: zrozumiałam, że mamy bardzo ograniczony czas. Nie chcę zmarnować mojego.
Kolejne plany?
- Niebawem lecę na seminarium naukowe Method Art do Antwerpii, by opowiedzieć o swoim doktoracie w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jestem bardzo podekscytowana tym wydarzeniem! To coś zupełnie nowego – zaczynam wkraczać na ścieżkę naukową.
Joanna Ambroz. Urodziła się w Częstochowie. Zajmuje się malarstwem, plakatem i książką. W swoich działaniach korzysta z dwóch barw: czerwieni i niebieskiego. Czerwień reprezentuje napięcie, temperament i konflikt. Niebieski jest symbolem zgody, refleksji i żałoby. Zajmuje ją wzajemne oddziaływanie tych kolorów i kontrast stanowiący wymianę między intensywnością wrażeń a przymusem ich blokowania.
Studia licencjackie ukończyła z oceną celującą i Medalem Rektora, studia magisterskie z oceną celującą i Wyróżnieniem Rektora na Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach w katedrze Projektowania Graficznego. Jej dyplom licencjacki, książka „Cięcie – włosy ludu polskiego” został wydany przez Wydawnictwo BOSZ (2017) i dołączony do zbiorów Muzeum Narodowego w Poznaniu (2023). Została uwzględniona w Kompasie Młodej Sztuki (2022). Obroniła doktorat na macierzystej uczelni.
Obecnie mieszka w Warszawie. Więcej o artystce można przeczytać na joannaambroz.pl
Fotografie pochodzą z archiwum Joanny Ambroz
Cykle CGK - Autorzy
-
Daniel Zalejski
Edukacja przyDomowa
-
Joanna Skiba
Żółte kalendarze. I gazety
-
Adam Florczyk
Kultura Mówiona
-
Sylwia Góra
Kulturalny ferment