SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Typograficzna reklama festiwalu na kolorowym, kalejdoskopowym tle

Frytkowy teaser

9 lutego 2022
Rysunkowy portret Adama Florczyka
Udostępnij

Od wczoraj krąży już oficjalnie po mieście informacja, że w tym roku wraca Festiwal Frytka OFF. Dookoła słychać pomruki zadowolenia, do których i ja chętnie się dołączam. W ramach celebracji dobrej nowiny, postanowiłem zebrać wszystko, co powinniście wiedzieć o Frycie, na 135 dni przed jubileuszową edycją festiwalu.


Frytka wraca taka sama...


middle-frytkaoff05.jpg

Przez lata obserwowałem Frytkę OFF po prostu jako widz. No dobra, jako widz, który wyjątkowo głośno wydziera się pod sceną, konwulsyjnie tańczy przy barierkach i ma łzy w oczach, gdy słyszy swoje ulubione kapele (a takich trochę się uzbierało w historii festiwalu: Pink Freud, Bajzel, Kapela ze Wsi Warszawa, Hańba, Nosowska, Lao Che, R.U.T.A, Ścianka, Pustki, Lech Janerka itd.). Przez lata Frytka stała się moim ulubionym świętem muzyki w Częstochowie i punktem obowiązkowym osobistego kalendarza kulturalnego. Później miałem okazję przekonać się, jak wygląda ten festiwal od kuchni, od strony organizacyjnej i tutaj też nie straciłem nic ze swojego entuzjazmu. Może nawet z takiej roboczej pozycji lepiej było widać tę wyjątkową, frytkową atmosferę. Tę aurę, gdy tysiące ludzi jest blisko siebie, cieszy się swoją obecnością i wspólnie bawi się przy dobrej muzyce. Tylko tyle i aż tyle.


Podstawowym zadaniem, jakie stawia sobie w tym roku Frytka OFF, jest ponowne - po przerwie spowodowanej pandemią - przywołanie tej aury. W tym celu festiwal wraca 25 czerwca do Parku Lisiniec - zielonej przestrzeni wyjątkowo przychylnej zbiorowym, muzycznym uniesieniom (tak, tak, wiem, iż najstarsi fani mają w sercach wyrytą sentencję: „Później mówili, że pierwsza edycja Festiwalu Frytka OFF nadeszła od ulicy Piłsudskiego, od strony dworca PKP”). Muzycznie znów będziemy się poruszać w obszarze szeroko rozumianej alternatywy. Na scenie spotkają się różne muzyczne gatunki, estetyki, pokolenia oraz sceniczne osobowości. Pojawią się zarówno ci już doskonale znani i docenieni, jak i ci, którzy dopiero szturmują polski rynek muzyczny oraz serca fanów. Będzie kilka dużych powrotów, kilka świeżynek i obowiązkowe częstochowskie akcenty. Lada dzień zresztą odsłaniane będą pierwsze karty wykonawców, a więc nie musicie szykować się na długie ćwiczenia z cierpliwości. Na festiwalu nie zabraknie też zlotu foodtrucków i klubowego afterparty. Będzie wszystko to, za co zdążyliście pokochać tę imprezę.


ale trochę inna


middle-frytkaoff01.jpg

Oczywiście jednak, każde powtórzenie rodzi różnice, zatem i ta nadchodząca edycja festiwalu będzie odrobinę odmienna. Nie powinno to chyba nikogo zaskakiwać, w końcu historia Frytki OFF to nieustanne zmiany i ewolucja. Towarzyszą temu niekończące się dyskusje „na mieście”: czy zaproszeni artyści są zbyt mało, czy za bardzo alternatywni? Czy najlepszy klimat był w alei frytkowej, na Promenadzie czy w Parku Lisiniec? Dlaczego dany gatunek muzyczny był w tym roku nadreprezentowany, a innego zabrakło? Czy potrzebne są na festiwalu spektakle teatralne, czy też wystarczy sama muzyka? Czy da się zrobić paradę frytkową w kajakach? Ta siatka pytań i dociekań to już też festiwalowa tradycja i fajnie, że Frytka budzi takie emocje. To znak, że częstochowiankom i częstochowianom na niej zależy, że uznają ją za swoją.


Niestety, najbardziej widoczna zmiana w ramach tegorocznego Festiwalu Frytka OFF jest obiektywnie bardzo bolesna. Wszystkie główne wydarzenia będą musiały pomieścić się jednego dnia. Muzyczne atrakcje nie stracą na jakości, będą jednak podane w bardziej skondensowanej formule. Żyjemy w czasach nakładających się na siebie pandemicznych kryzysów, które zmuszają nas wszystkich do ograniczeń i wyrzeczeń. Dlatego też Frytka powraca w odchudzonej formule – nic nie poradzisz. Szkoda tylko, że trafiło to na czas jubileuszu - okrągłej, dziesiątej edycji. Można z tego powodu ronić łzy, ale można też trzymać kciuki, żeby to była tylko forma przejściowa na trudne czasy i żeby w przyszłych latach festiwal wrócił do okupowania większej części weekendu.


middle-frytkaoff03.jpg

Nie ma też co ukrywać, że tegoroczna edycja Frytki będzie miała zaskakująco hip-hopowy posmak. Jest ku temu kilka przyczyn. Po pierwsze, ten gatunek muzyczny był do tej pory wyjątkowo skromnie reprezentowany na festiwalu. Po drugie, w tak zwanym międzyczasie, hip-hop stał się punktem odniesienia dla całego naszego rynku muzycznego. Jego reprezentanci nie tylko zajmują czołowe miejsca w rankingach sprzedaży płyt i popularności, ale znajdują się też w awangardzie muzycznych poszukiwań nowego. Hip-hopowcy nie boją się eksperymentować, mieszają gatunki i przecierają nowe ścieżki. Frytka OFF nie mogła na to wszystko pozostać obojętna, więc szerzej uchyliła dla nich drzwi na swoją scenę. Po trzecie wreszcie, wokół hip-hopu będą krążyć też imprezy towarzyszące w tym roku Frytce. W ich ramach zapowiada się intrygująca podróż do korzeni częstochowskich rymów i bitów. Spokojnie jednak, hip-hop nie zdominował całkowicie tegorocznego line-up'u. Podczas jubileuszu nie zabraknie różnych odcieni elektroniki, rocka czy nawet jazzu. Nie musicie więc martwić się o różnorodność.


Mam nadzieję, że tym krótkim, tekstowym teaserem rozbudziłem trochę Wasz apetyt. Można już zatem zacząć odliczanie do rozpoczęcia dziesiątej edycji Festiwalu Frytka OFF. 25 czerwca widzimy się wszyscy w Parku Lisiniec.

Cykle CGK - Autorzy