Frytkowy teaser
Od wczoraj krąży już oficjalnie po mieście informacja, że w tym roku wraca Festiwal Frytka OFF. Dookoła słychać pomruki zadowolenia, do których i ja chętnie się dołączam. W ramach celebracji dobrej nowiny, postanowiłem zebrać wszystko, co powinniście wiedzieć o Frycie, na 135 dni przed jubileuszową edycją festiwalu.
Frytka wraca taka sama...
Przez lata obserwowałem Frytkę OFF po prostu jako widz. No dobra, jako widz, który wyjątkowo głośno wydziera się pod sceną, konwulsyjnie tańczy przy barierkach i ma łzy w oczach, gdy słyszy swoje ulubione kapele (a takich trochę się uzbierało w historii festiwalu: Pink Freud, Bajzel, Kapela ze Wsi Warszawa, Hańba, Nosowska, Lao Che, R.U.T.A, Ścianka, Pustki, Lech Janerka itd.). Przez lata Frytka stała się moim ulubionym świętem muzyki w Częstochowie i punktem obowiązkowym osobistego kalendarza kulturalnego. Później miałem okazję przekonać się, jak wygląda ten festiwal od kuchni, od strony organizacyjnej i tutaj też nie straciłem nic ze swojego entuzjazmu. Może nawet z takiej roboczej pozycji lepiej było widać tę wyjątkową, frytkową atmosferę. Tę aurę, gdy tysiące ludzi jest blisko siebie, cieszy się swoją obecnością i wspólnie bawi się przy dobrej muzyce. Tylko tyle i aż tyle.
Podstawowym zadaniem, jakie stawia sobie w tym roku Frytka OFF, jest ponowne - po przerwie spowodowanej pandemią - przywołanie tej aury. W tym celu festiwal wraca 25 czerwca do Parku Lisiniec - zielonej przestrzeni wyjątkowo przychylnej zbiorowym, muzycznym uniesieniom (tak, tak, wiem, iż najstarsi fani mają w sercach wyrytą sentencję: „Później mówili, że pierwsza edycja Festiwalu Frytka OFF nadeszła od ulicy Piłsudskiego, od strony dworca PKP”). Muzycznie znów będziemy się poruszać w obszarze szeroko rozumianej alternatywy. Na scenie spotkają się różne muzyczne gatunki, estetyki, pokolenia oraz sceniczne osobowości. Pojawią się zarówno ci już doskonale znani i docenieni, jak i ci, którzy dopiero szturmują polski rynek muzyczny oraz serca fanów. Będzie kilka dużych powrotów, kilka świeżynek i obowiązkowe częstochowskie akcenty. Lada dzień zresztą odsłaniane będą pierwsze karty wykonawców, a więc nie musicie szykować się na długie ćwiczenia z cierpliwości. Na festiwalu nie zabraknie też zlotu foodtrucków i klubowego afterparty. Będzie wszystko to, za co zdążyliście pokochać tę imprezę.
… ale trochę inna
Oczywiście jednak, każde powtórzenie rodzi różnice, zatem i ta nadchodząca edycja festiwalu będzie odrobinę odmienna. Nie powinno to chyba nikogo zaskakiwać, w końcu historia Frytki OFF to nieustanne zmiany i ewolucja. Towarzyszą temu niekończące się dyskusje „na mieście”: czy zaproszeni artyści są zbyt mało, czy za bardzo alternatywni? Czy najlepszy klimat był w alei frytkowej, na Promenadzie czy w Parku Lisiniec? Dlaczego dany gatunek muzyczny był w tym roku nadreprezentowany, a innego zabrakło? Czy potrzebne są na festiwalu spektakle teatralne, czy też wystarczy sama muzyka? Czy da się zrobić paradę frytkową w kajakach? Ta siatka pytań i dociekań to już też festiwalowa tradycja i fajnie, że Frytka budzi takie emocje. To znak, że częstochowiankom i częstochowianom na niej zależy, że uznają ją za swoją.
Niestety, najbardziej widoczna zmiana w ramach tegorocznego Festiwalu Frytka OFF jest obiektywnie bardzo bolesna. Wszystkie główne wydarzenia będą musiały pomieścić się jednego dnia. Muzyczne atrakcje nie stracą na jakości, będą jednak podane w bardziej skondensowanej formule. Żyjemy w czasach nakładających się na siebie pandemicznych kryzysów, które zmuszają nas wszystkich do ograniczeń i wyrzeczeń. Dlatego też Frytka powraca w odchudzonej formule – nic nie poradzisz. Szkoda tylko, że trafiło to na czas jubileuszu - okrągłej, dziesiątej edycji. Można z tego powodu ronić łzy, ale można też trzymać kciuki, żeby to była tylko forma przejściowa na trudne czasy i żeby w przyszłych latach festiwal wrócił do okupowania większej części weekendu.
Nie ma też co ukrywać, że tegoroczna edycja Frytki będzie miała zaskakująco hip-hopowy posmak. Jest ku temu kilka przyczyn. Po pierwsze, ten gatunek muzyczny był do tej pory wyjątkowo skromnie reprezentowany na festiwalu. Po drugie, w tak zwanym międzyczasie, hip-hop stał się punktem odniesienia dla całego naszego rynku muzycznego. Jego reprezentanci nie tylko zajmują czołowe miejsca w rankingach sprzedaży płyt i popularności, ale znajdują się też w awangardzie muzycznych poszukiwań nowego. Hip-hopowcy nie boją się eksperymentować, mieszają gatunki i przecierają nowe ścieżki. Frytka OFF nie mogła na to wszystko pozostać obojętna, więc szerzej uchyliła dla nich drzwi na swoją scenę. Po trzecie wreszcie, wokół hip-hopu będą krążyć też imprezy towarzyszące w tym roku Frytce. W ich ramach zapowiada się intrygująca podróż do korzeni częstochowskich rymów i bitów. Spokojnie jednak, hip-hop nie zdominował całkowicie tegorocznego line-up'u. Podczas jubileuszu nie zabraknie różnych odcieni elektroniki, rocka czy nawet jazzu. Nie musicie więc martwić się o różnorodność.
Mam nadzieję, że tym krótkim, tekstowym teaserem rozbudziłem trochę Wasz apetyt. Można już zatem zacząć odliczanie do rozpoczęcia dziesiątej edycji Festiwalu Frytka OFF. 25 czerwca widzimy się wszyscy w Parku Lisiniec.
Cykle CGK - Autorzy
-
Joanna Skiba
Żółte kalendarze. I gazety
-
Piotr Karoński
Krążę wokół waszych dźwięków…
-
Kacper Kapsa
Z notatek kryptooptymisty
-
Sylwia Bielecka
Projekt zastępczy