SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Adam Markowski

Język rzeki

28 kwietnia 2023
Udostępnij

Biegam. Zacząłem późno, przed czterdziestką, kryzys wieku średniego objawił się zdecydowanie inaczej niż u kumpli. Żadnych kochanek, sportowych aut. Przebiegam minimum kilkanaście kilometrów trzy razy w tygodniu. Moja ulubiona trasa prowadzi wałami przeciwpowodziowymi wzdłuż Warty od Rakowa do Mirowa.

middle-warta_cuprjak_01-01.jpeg

Malowniczą ścieżką przekłuwam się niczym igła przez materiał miasta. Zostawiam za sobą Stadion Żużlowy, Galerię Jurajską, więzienie, szpital, Park Aniołów. Po drodze często spotykam ludzi rzeki. Ludzie rzeki udają zwykłych ludzi. Zachowują się niemal identycznie. Noszą zwyczajne ciuchy. Potrafią obsługiwać smartfony, pić piwo, palić cienkie papierosy, potrafią pięknie śpiewać serenady. Kuszą biegaczy, zresztą nie tylko biegaczy, czarują każdego, kto próbuje ukraść dla siebie kawałek rzeki.

Wędkarz, starszy pan, pierwszy człowiek rzeki, na którego trafiłem, gonił mnie przez parędziesiąt metrów krzycząc: Za głośno tupiesz! Wszystkie ryby wypłoszysz! Usiądź lepiej, pogadajmy! Nie uciekaj!

Któregoś dnia ścigałem się z rowerzystką, ładną dziewczyną. Wyprzedziła mnie, a następnie wyraźnie zwolniła. - Po co tak się spieszysz? Weź rodzinę nad wodę na piknik! – przekonywała.

middle-warta_cuprjak_03-01.jpeg

W czasie covidu biegałem w sportowej maseczce. Poruszałem się zwinnie między nielicznymi spacerowiczami, niczym Jim Carrey w „Masce”. Oczywiście zsuwałem ją na szyję, gdy nikogo nie było w zasięgu wzroku i nakładałem z powrotem, gdy ktoś się pojawił, tak na wszelki wypadek. Kiedyś przy Scoucie mijałem nastolatkę pędząca na rolkach. Przejeżdżając obok rzuciła się na mnie wrzeszcząc: Mam dość epidemii! Ściągnij to z twarzy! Oddychajmy!

Kilka dni później przy parku Narutowicza, na ścieżkę wyszedł łysy facet w towarzystwie szalonego maltańczyka, naturalnie bez smyczy. Widzę przed sobą psa, więc zwalniam: Spokojnie. On nie gryzie – słyszę.
Po chwili Pimpuś wbija ząbki ostre jak sztylety w moją gołą łydkę. – On dotąd nigdy nikogo… To trzeba odkazić, niedaleko mieszkam. Niech pan poczeka na ławeczce. Niech pan popatrzy na rzekę. Taki piękny widok – tłumaczy łysy facet, ale zwiewam mu, nie czuję bólu, gnam co sił przed siebie.

middle-warta_cuprjak_06-01.jpeg

Stopniowo do ludzi rzeki dołączają zwierzęta rzeki. Na Dąbiu drogę z dwóch stron zagradzają mi dziki. Niby powinienem się przestraszyć, wezwać jakieś służby, ale one tak jakby… łaszą się i chyba trochę… uśmiechają. Coraz częściej towarzyszy mi ptactwo. Powoli zmieniam się w aktora parodii filmów Hitchcocka. Kaczki i gołębie eskortują mnie w trakcie treningów. Kuropatwy i głuszce radośnie wyskakują z krzaków doprowadzając moje serce do stanu przedzawałowego. Mądre kruki obserwują z gałęzi. Zatargały na górę torebkę solonych pistacji, moich ulubionych, czekają aż wdrapię się i wspólnie pooglądamy tętniące miasto.

Rzeka żyje. Jej ciałem jest woda. Jej językiem są ludzie i zwierzęta rzeki. Rzeka ma świadomość. Stara się nawiązać kontakt. Wysyła w świat sygnały, ale do tej pory nikt nie odpowiedział. Pozostały jej nudne rozmowy z innymi rzekami. O rybach, plastiku, chorobach. Spotkania w oczyszczającym Oceanie. Rzeka łudzi się, że wreszcie coś się zmieni. Przeczuwa, że istnieje jeden wyższy sens. Rzeka nie może się doczekać, kiedy go pozna.

Fot. Adam Markowski


Galeria zdjęć

28 kwietnia 2023
Adam Markowski
Zestaw fotografii ilustrujących drugi odcinek cyklu "Częstonsy" Rafała Cuprjaka.

Cykle CGK - Autorzy