SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Aktorzy na scenie spektaklu „Skłodowska. Radium Girl”
archiwum Fundacji Teatr Papahema

Ile Skłodowskiej jest w „Skłodowskiej. Radium Girl”?

10 stycznia 2022
Rysunkowy portret Magdy Fijołek
Udostępnij

Powiew świeżości pojawił się w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie , kiedy zaprosił do współpracy Teatr PAPAHEMA . Wybrałam się na spektakl „Skłodowska. Radium Girl” i radość wypełniła moje „kulturalne” serce.


Zawsze z wielką ciekawością podglądałam próby zamknięcia w jakiejś narracyjnej formie życiorysu Skłodowskiej, którym można byłoby obdzielić kilka osób. Widziałam trzy filmy o tej niezwykłej kobiecie: ten z 2020 - „Skłodowska” i ten z 2016 - „Maria Curie Skłodowska” były niestety zawodem, a obraz z 1943 roku, zatytułowany „Madame Curie Skłodowska” obejrzałam mimo jego wad z czułością, bo jest piękny dzięki atmosferze starego kina. No, ale co nie udało się w filmie, udało się na scenie.


Spektakl „Skłodowska. Radium Girl” podaje nam na tacy Skłodowską prawdziwą - jako kobietę zdolną do namiętności, naukowczynię, ikonę i sprawczynię dobra, które niezamierzenie zmieniało się też w zło. Skłodowska pokazuje się tu w różnych kontekstach. Jest zderzana z kołtunerią jej współczesnych, z męskim światem i z faktem, że trochę na przekór sobie samej stała się symbolem feminizmu. Nie ma więc mowy o scenicznej nudzie. Wielki ukłon czynię tu przed Agatą Biziuk, której udało się meandry życia prywatnego dwukrotnej noblistki spleść z jej działalnością naukową oraz wpływem, jaki jej odkrycia miały na historię ludzkości. Biziuk maluje szeroki horyzont, nawiązując do I wojny światowej, zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz wybuchu reaktora w Czarnobylu. Wspomina też o mało znanej historii zatrudnionych w amerykańskich zakładach kobiet, które zostały napromieniowane, bowiem przy produkcji tarcz zegarków używano świetlnej farby z domieszką radu. Kobiety te przeszły do historii jako Radium Girls.


Reżyserka skrupulatnie przedarła się przez biografię Skłodowskiej, ujawniając wiele mało znanych faktów. Odważyła się również użyć polskiego pochodzenia naukowczyni, aby w przewrotny sposób pokazać nasze narodowe demony. Scena, w której Polska siedzi na kozetce u terapeuty, jest bardzo mocnym punktem spektaklu. Mateusz Trzmiel, w roli naszej Ojczyzny, wydobywa podczas tej sesji terapeutycznej wiele prawd o nas.


Oczywiście spektakl to nie tylko tekst i reżyseria, to również aktorzy: Helena Radzikowska, Paulina Moś, Paweł Rutkowski i wspomniany już Mateusz Trzmiel, nasz krajan. Ten sam, którego mogliśmy poznać w jubileuszowym przedstawieniu Henryka Talara „W starych dekoracjach”. Cała czwórka, pomimo wielu już prezentacji spektaklu (powstał w roku 2017), wciąż potrafi dawać swoim rolom energię. Co jeszcze? Chapeau bas za rozwiązania sceniczne i język opowieści, który z pewnością kupią też młodzi widzowie. Jest szansa, że po obejrzeniu spektaklu zaczną szukać w sieci koszulek z podobizną Skłodowskiej.


Pozostaje pytanie, co o tym wszystkim pomyślałaby sama Maria? Podejrzewam, że jako odważna kobieta, nie obraziłaby się za taki eksperyment sceniczny. Wypatrujcie zatem w repertuarze częstochowskiego teatru spektaklu „Skłodowska. Radium Girl”. Idźcie i dajcie się napromieniować jego „rado–aktywną” mocą.


Cykle CGK - Autorzy