SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Sen na ekranie

26 lipca 2023
Ilustrowany portret Rafała Kwaska
Udostępnij

Projekcją dzieła Wojciecha Jerzego Hasa „Sanatorium pod klepsydrą” swój półmetek przekroczył właśnie w OKF Kinie Studyjnym „Iluzja” cykl „Krótka historia polskiego kina”. Co miesiąc, w świątyni dziesiątej muzy, wyświetlane są arcydzieła, które pozostawiły niezatarty ślad w rodzimej kinematografii.

middle-Sanatorium-3.jpg

Wcześniej mogliśmy obejrzeć m.in. „Popiół i diament” Wajdy, „Pociąg” Kawalerowicza czy „Zezowate Szczęście” Munka. Tym razem trafił nam się film jednego z najbardziej oryginalnych polskich reżyserów.

Przełożenie na język filmowy, osobliwej w swej konstrukcji, prozy Brunona Schulza wydaje się zadaniem karkołomnym. Jak pokazać nietrwałe formy, pozbawione zwięzłej fabuły, rozciągające się jak karmelowa krówka na granicy realizmu magicznego i efemerycznych impresji?

Wojciech Has znalazł na to sposób, albowiem jego film nie jest typową adaptacją. Jako absolwent Akademii Sztuk Pięknych i dojrzały już wtedy reżyser potrafi zbudować „wrażenie fabuły” z korowodu sennych majaków oraz powidoków tradycji i kultury polskich Żydów.

middle-Sanatorium-plakat-2.jpg

Ujęcia są długie i wieloplanowe. Kamera prowadzona okiem wybitnego operatora Witolda Sobocińskiego snuje się po onirycznym świecie zbudowanym przez Jerzego Skarżyńskiego, odpowiedzialnego za oszałamiającą scenografię i kostiumy. Znajdujemy się między różnymi wymiarami, jawą a snem, tym co jest, a tym co nam się wydaje. A może to co nam się wydaje, jest bardziej tym, co jest?

Reżyser zdaje się świetnie bawić nie udzielając nam odpowiedzi. Raz po raz główny bohater grany przez doskonałego Jana Nowickiego powraca w te same miejsca, ale dzieje się to inaczej. To na co patrzymy, nie jest tym, co widzimy. Has wie o tym, patrzy na nas uważnie, z czułością bierze nas za rękę i prowadzi w głąb naszej wyobraźni.

Parafrazując słowa Hasa z wywiadu dla Polskiego Radia, można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z elementami fantastyki, mitologizującej pamięć przez napierający na nią czas, dewastując ją na pewnym poziomie. Doktor Gotard mówi do głównego bohatera - Józefa: „My tu zatrzymaliśmy czas, a nawet pozwalamy mu się cofnąć.” Józef podlega tej mechanice przebywając w Sanatorium. Zabieg ten eksponuje nam drugiego, mniej oczywistego bohatera, jakim jest Czas we własnej nieosobie.

Wchodząc w świat zbudowany na ekranie, nie sposób pozbyć się wrażenia, że ta analogowa superprodukcja swoją koronkową robotą i namacalnością scen bije na głowę współczesne blockbustery wypełnione gigabajtami cyfrowych efektów specjalnych. Labiryntowa struktura narracji potrafi przytłoczyć detalami i mnogością interpretacji, ale nie pozwala się od tej wizji oderwać.

middle-Sanatorium-2.jpg

Niech świadectwem moich wrażeń będzie poniższa anegdota z seansu. Pan w rzędzie przede mną w pewnym momencie zaczął głośno chrapać, a ja zamiast grzecznie go obudzić, zanurzony w abstrakcję, potraktowałem to jako omen, który dodaje kolejną warstwę surrealizmu dla trawionych właśnie obrazów, szansę na uczestnictwo w kinie 4D.

Na seansie, który odbył się 20 lipca, nie zabrakło również przedstawicieli młodego pokolenia. Świadczy to o ponadczasowości dzieła Hasa. Urzeczeni skalą i rozmachem porównywali film do Burtonowskiej „Alicji w Krainie Czarów”.

Niewątpliwie mamy do czynienia z doskonale zrobionym dziełem poetyckim, które ogląda się przez bite dwie godziny z szeroko otwartymi oczyma (prawie przez wszystkich :)). „Sanatorium pod klepsydrą” to uczta dla wyobraźni serwowana przez zespół genialnych twórców, którą dziś - 50 lat po premierze - możemy oglądać w wersji zremasterowanej.

middle-13542.jpg

Przed mami, w ramach cyklu, jeszcze cztery spotkania z klasykami polskiego kina. Za miesiąc - 17 sierpnia, będziemy mieli szansę zobaczyć „Barwy ochronne” Krzysztofa Zanussiego. Na wrzesień zaplanowano „Arię dla atlety” Filipa Bajona. Październik będzie należał do „Gorączki” Agnieszki Holland, a przegląd zwieńczy listopadowy „Przypadek” Krzysztofa Kieślowskiego.

„Krótka historia polskiego kina” to niewątpliwa szansa na przypomnienie sobie najjaśniejszych gwiazd naszej rodzimej kinematografii. Dla wielu będzie to szansa obejrzenia tych perełek po raz pierwszy na srebrnym ekranie (lub w ogóle po raz pierwszy w życiu). Polecam wszystkim kochającym kino.

Fot. archiwum OKF

Cykle CGK - Autorzy