SZUKAJ
CO/GDZIE/KIEDY W CZĘSTOCHOWIE Portal kulturalny

Zdjęcia przedstawiające obrazy Marcina Jasika i rzeźby Kazimierza Kalkowskiego na ich wystawach
Robert Jodłowski

Abstrakcja i szczegół

25 stycznia 2022
Rysunkowy portret Adama Florczyka
Udostępnij

Zwyczaj łączenia jednego wieczora kilku wernisaży ma już bardzo długą tradycję w częstochowskiej Miejskiej Galerii Sztuki. Ma to swój urok i stało się swoistą wizytówką tej instytucji. Czasem zdarza się, że wystawy te zaczynają mimowolnie wchodzić ze sobą w dialog, stają się dla siebie punktem odniesienia. Czasem też dialog ten odbywa się na olbrzymiej amplitudzie estetycznych różnic.

middle-marcin-jasik.jpg

Wystawienniczy rok 2022 Miejska Galeria Sztuki w Częstochowie otworzyła 20 stycznia dwiema ekspozycjami: „Istota rzeczy powinna się wymykać” Marcina Jasika oraz „Rzeźba w materiałach ceramicznych, malarstwo, rysunek” Kazimierza Kalkowskiego. Ta pierwsza usadowiła się w Sali Śląskiej i jest fascynującą wyprawą w świat abstrakcyjnego malarstwa – surowego i oszczędnego w środkach wyrazu. Kilkadziesiąt prac w dużych formatach, autorstwa młodego warszawskiego artysty, to pole do nieskończonych interpretacji, bowiem - jak zawsze bywa w tego rodzaju twórczości - sensy kryją się gdzieś na wypadkowej pomiędzy intencją twórcy, a osobistymi doświadczeniami odbiorcy. W najwcześniejszych pracach Jasika można odnaleźć jeszcze jakieś figury znaczące, przedmioty, ale im dalej, tym bardziej przenosimy się do świata barwnych plam i kresek. I jeśli ktoś, tak jak ja, lubi tego typu estetyczną medytację, powinien być więcej niż usatysfakcjonowany.

middle-j2.jpg


Fascynująca jest tu geometria. Bo z jednej strony wszystko wydaje się być wyliczone i wykalkulowane: odcinki, figury, kąty, proporcje, odległości, pola powierzchni, zbiory. Z drugiej jednak, całość jest wyjątkowo rozedrgana, pełna emocji i nieidealna (nie mogłem powstrzymać skojarzeń z przeglądaniem zeszytu do geometrii niezbyt pilnego szóstoklasisty). Zupełnie jakby w obrazach Jasika nieustanie zderzały się ze sobą dwa światy, dwa nieprzystające do siebie porządki. W tym matematycznym, formalnym kontekście nie dawał mi również spokoju fizyczny aspekt prac. Płótna nie ukrywają tu swojego materiałowego charakteru, a wręcz go uwypuklają. W kilku przypadkach artysta zdecydował się nawet na gest rozszarpania, naddarcia płótna. To napięcie między tym, co w świecie idei, a tym, co w świecie materialnym, towarzyszyło mi cały czas podczas oglądania tej wystawy. Mam wrażenie, że to właśnie w tym napięciu kryją się przeróżne psychologiczne i metafizyczne poszukiwania artysty.


middle-Kazimierz-Kalkowski.jpg

Ekspozycja prac Kazimierza Kalkowskiego – w Sali Poplenerowej i salach zajmowanych kiedyś przez Muzeum Beksińskiego - to zupełnie odmienny biegun myślenia o sztuce. Ceramiczne rzeźby Kalkowskiego dowodzą prawdziwego warsztatowego mistrzostwa. Przepełnione szczegółami, ciążą ku pewnej nadpobudliwości przedstawiania i opowiadania. Snują narrację o jakimś groteskowym i pełnym absurdu świecie, pełnym karykaturalnych deformacji i wypaczeń. Im dłużej wpatrywałem się w te rzeźby, tym bardziej umacniałem się w przekonaniu, że ich autor prowadzi jakąś skomplikowaną grę z samym tworzywem sztuki. Że cały czas potęguje on złożoność struktury obiektu, podwyższa warsztatową poprzeczkę i rzuca sobie nowe wyzwania. Tak jakby toczył jakiś szaleńczy pościg za czymś nieokreślonym, nieuchwytnym. Trzeba też zaznaczyć, że to rzeźby są tu bezdyskusyjnie najważniejsze – malarstwo i rysunki stanowią jedynie ciekawy dodatek, wydają się być poligonem wyobraźni przed zmaganiem się z trójwymiarową bryłą.


middle-k2.jpg

Na wystawie prac Kalkowskiego dobrze powinni się poczuć miłośnicy surrealizmu, nadrealizmu oraz tak popularnego w Częstochowie realizmu magicznego. Znajdą tu podobną wrażliwość estetyczną opartą na autorskim strumieniu świadomości, który tysiące symboli, skojarzeń, awatarów, lęków, sennych powidoków itd. ustawia w zupełnie nowe kompozycje. Gargantuiczne i wyjątkowo gadatliwe. Oczywiście dużą rolę odgrywa tu nastawienie i preferencje widza. Ten, który lubi sztukę figuratywną, lecz jednocześnie odbijającą rzeczywistość w krzywym zwierciadle – a przy tym swoiście hałaśliwą – z pewnością odnajdzie się wśród rzeźb pochodzącego z Gdańska artysty. Kto natomiast woli uciekać od hałasu, kontemplując abstrakcyjne układanki, więcej czasu spędzi przed obrazami Jasika – tak, jak mnie się zdarzyło.


To wszystko składa się na fakt, że przechodzenie w MGS z Sali Śląskiej do Poplenerowej i z powrotem, aktualnie trochę przypomina oblewanie się na przemian lodowatą wodą i wrzątkiem. Jest doświadczeniem ekstremalnym i budzącym niepokój. Ale z drugiej strony, czy galerie sztuki nie są właśnie po to, żeby wybijać nas z dobrego samopoczucia? Czyż nie mają społecznej licencji na przeżycia ekstremalne i takie też zestawienia? Jeśli tylko finalnie popchnie nas to do tego, by głębiej zastanowić się nad naturą sztuki i naszym do niej stosunkiem – to ja jestem za.


Wystawę Marcina Jasika można oglądać do 13 lutego, a Kazimierza Kalowskiego do 4 kwietnia.


Fot. Adam Rygalik/ Robert Jodłowski

Cykle CGK - Autorzy